Wyprawa do OGRODU SASKIEGO szlakiem DZIEWCZĄT Z NOWOLIPEK
Jeszcze 100 lat temu, aby wejść do Ogrodu Saskiego, trzeba było się postarać. Mieć przede wszystkim dobry wygląd, aby „stójkowy” nie przegnał sprzed bramy. A kiedy już weszłaś lub wszedłeś, mogłeś usiąść na ławce, porozmawiać ze znajomymi, podziwiać drzewa i posągi, zjeść ciastko …
W tym czasie stał jeszcze ogromny Pałac Saski, Sobór św. Aleksandra Newskiego, Teatr Letni, dawny plac zabaw dla dzieci.
Wyprawa do Ogrodu Saskiego, w początkach ubiegłego wieku, dla dzieci z biednych Nowolipek to wielkie wydarzenie.
A potem trzeba było wrócić do smrodliwych uliczek, ciasnych pokoi, odartych z zieleni podwórek.
Zapraszamy serdecznie na spacer po Ogrodzie Saskim o każdej porze roku, a dla urozmaicenia: spójrzcie na swoje ścieżki oczyma Dziewcząt z Nowolipek.
Fragmenty książki Poli Gojawiczyńskiej:
„Doszły do bramy od strony Żabiej, z drżeniem nóg przeszły obok stójkowego w białych rękawiczkach. Teraz pomknęły śpiesznie – nie zostały zatrzymane.
– Tak mi serce bije! – rzekła Cechna Raczyńska, a Kwiryna przedrzeźniała ją. (…).
Na co najpierw spojrzeć? Gdzie przystanąć? Jedna przez drugą wydawały stłumione okrzyki, nawoływały się, zwracając uwagę na swoje odkrycia. Róże na klombie, bladoróżowe, o delikatnym zapachu, fontanna, staw. Łabędzie. Studnia ze staruszkiem z dobroczynności. Cukiernia. Szklany budynek i palmy. A posągi? Franka odkryła posągi i teraz nic już nie chciała oglądać, tylko szukała posągów, na skrzyżowaniu alei, pod drzewami. Były nieruchome, o ślepych oczach i kamiennych, zawartych ustach, ale przemówiły do niej, jak nigdy nic i nikt nie przemówił. Więcej niż książki? Tak, więcej niż książki, więcej niż słowa. Kamienne ramię wabiło ją i ukazywało gestem coś niewiadomego, zagubionego w przestrzeni. Musiała odejść kilka kroków, aby ogarnąć okiem, aby pochwycić lotny, nieopisanie piękny dla niej ruch posągów. Odłączyła się od swych towarzyszek, ponieważ nie chciały ciągle oglądać posągów”.*
*Pola Gojawiczyńska – „Dziewczęta z Nowolipek”, Czytelnik 1976 Warszawa, str. 84
„Frania odprowadziła Bronię, znała przecież drogę do śródmieścia i żeby Broni było raźniej. Przeszły przez Ogród Saski. Ogród Saski był progiem. Progiem do innego świata. Zaraz potem zaczyna się słoneczna, szeroka ulica Marszałkowska. Ludzie tu byli spokojni, rozmawiali półgłosem i lepiej byli ubrani – a dzieci bawiących się na ulicy, tak jak to było w ich stronach – nie widziało się wcale.” ***
*** Pola Gojawiczyńska – „Dziewczęta z Nowolipek”, Czytelnik 1976 Warszawa, str. 118
Frania: „Teraz już wie. Jeśli się wyszło cokolwiek dalej poza Ogród Saski, trzeba spłacać dług. Zawsze oni będą spłacać dług, ci z Nowolipek, nie mogą być szczęśliwi nigdy, nigdy nie powinni zaznać spokoju! Zawsze będą im stać przed oczyma prawdziwe strony rodzinne: ciemne i brudne uliczki i podwórza, i smród otwartych śmietników, i bezlistne drzewa na placykach za domem, na placykach, gdzie nic nie chciało róść, wschodzić, kwitnąć – nawet najlichsza trawa. „****
**** Pola Gojawiczyńska – „Dziewczęta z Nowolipek”, Czytelnik 1976 Warszawa, str. 153
Źródła zdjęć: DSH, Gazeta Wyborcza, własne