WARSZAWSKIE HISTORIE – Leopold Tyrmand „Zły” – ciąg dalszy

Tym razem przenosimy się  na ulicę Bagno, Próżna, Zielną i plac Grzybowski.

Do miejsca, gdzie Filip Merynos i jego banda mieli melinę i załatwiali swoje ciemne interesy. To tu, w kamienicy przy Próżnej 12 znajdowała się Spółdzielnia Pracy „Woreczek”, a na Bagnie – jej magazyny i kryjówka Kudłatego.

Przed wojną, plac Grzybowski, Bagno, ulice Próżna, Zielna, były miejscami tętniącymi życiem. W dużej części zamieszkanymi przez ludność żydowską, również zamożną. Tutaj kwitł handel, funkcjonowały warsztaty i zakłady usługowe.

Kamienica przy ulicy Próżnej 12 należała do najbardziej luksusowych. Na klatce schodowej znajdowały się marmurowe schody i kryształowe lustro. Mieszkali w niej poważani obywatele.

W roku 1954 Leopold Tyrmand opowiada:

„Odwrócili się (Meteor i Życzliwy – przyp. BWI) i weszli na ulicę Bagno biegnącą ukośnie od rogu Świętokrzyskiej i Wielkiej ku północnemu zachodowi. Po obydwu stronach stały tu niskie, dwupiętrowe rudery: obdarte z tynku ściany nadawały ulicy nieporównywany, warszawski koloryt.

Wylot ulicy Bagno stawał się wylotem w inny świat – świat przeciwstawny gigantycznemu wieżowcowi i rozległej przestrzeni placu. Naprzeciw potężnym buldożerom, dźwigom i koparkom występowały tu maleńkie, ciasne sklepiki, pełne drobnego żelastwa: podków, nitów, haceli, hufnali, patelń, wyżymaczek, rusztów kuchennych, brytfanek, obcęgów, śrub, zakrętek, narzędzi stolarskich, gwoździ; malutkie warsztaty zduńskie, zastawione piecami i kaflami; stłoczone w suterenach zakłady ślusarskie i hydrauliczne, zarzucone stosami armatur kanalizacyjnych, rur, umywalni, niklowanych kranów i pryszniców. W oknach sklepików wisiały pilniki, scyzoryki, kłódki, zamki, sprężyny, szufle, łopaty, wędzidła, tysiące kluczy. Z warsztatów dochodziły odgłosy robót kowalskich lub syk spawania i lutowania.

Życzliwy i Meteor przystawali przy malutkich wystawach, wchodzili do sklepów, rzucali pytania i powitania. Wymieniali szybkie uwagi, wszystko ich interesowało. W ten sposób doszli do placu Grzybowskiego, na którym wznosił się wielki, połatany remontami kościół. Po lewej stronie kościoła zwalone fasady domów odsłaniały długie, czarne podwórka, których wysokie ściany upstrzone były wietrzącą się w oknach i na balkonach pościelą. Pomiędzy wylotem ulicy Bagno, na placu na wprost ulicy Próżnej, ciągnął się betonowy parkan wokół skweru z szaletem. Stały tu rzędy aut, przemieszane z dorożkami konnymi i rowerowymi rykszami do przewozu towarów: na rykszach leżały rozwalone postacie w brudnych cyklistówkach, jedząc kiełbasę z zatłuszczonych papierów i przechylając butelki jasnego piwa do gardeł. Takie same postacie w obszarpanych swetrach, podartych wiatrówkach, a częstokroć w samych mimo zimna koszulach siedziały leniwie na krawężnikach skweru, opierając podbródki o podciągnięte kolana, paląc niedopałki, troskliwie chowane w zagłębieniach dłoni, drzemiąc lub rozprawiając przy pomocy namiętnych przekleństw o nędznych zarobkach przygodnych tragarzy i o drożyźnie alkoholu. Życzliwy i Meteor skręcili w Próżną: ulica ta, krótka i dość wąska, zachowała ze zniszczeń kilka kamienic w całości. Były to secesyjne, czarnoszare, siedmiopiętrowe czynszówki, pełne balustrad i gzymsów, teraz odrapane, świecące nagą cegłą i obtłuczonym tynkiem, przygnębiające spękanym szychem wykładanych ongiś kolorowymi kafelkami bram. Niemniej ulica Próżna wyglądała czyściej i zamożniej niż ulica Bagno: były tu większe sklepy prywatne i spółdzielnie usługowe, zajmujące się handlem częściami samochodowymi, naprawą maszyn do pisania, sprzedażą opon i wulkanizacją dętek. Życzliwy i Meteor minęli przecznicę Próżnej, ulicę Zielną, i weszli do jednej z bram, zastawionej ciasno świeżymi, drewnianymi skrzynkami i kartonowymi pudłami, po czym skręcili w klatkę schodowa od frontu.”*

A jak jest dzisiaj? Przez większość roku na Próżnej czy placu Grzybowskim panuje cisza. Dopiero pod koniec sierpnia miejsca te zaczynają żyć. Odbywa się tu bowiem Festiwal Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera”.

Inne plany dotyczące promocji i poznania historii – zdaje się – zatrzymały się.

Zapraszamy na Próżną, Bagno, Zielną i plac Grzybowski „Śladami „Złego” Leopolda Tyrmanda”. Poszukamy miejsc bohaterów książki, a może znajdziemy naszą własną kawiarenkę, gdzie jak Tyrmand, podyskutujemy, powspominamy i zatopimy się w świecie lat pięćdziesiątych Warszawy. No i podegustujemy.

* Leopold Tyrmand – „Zły”, Czytelnik, Warszawa 1990, strona 158-159

Zdjęcia: ulica Próżna, Bagno, Zielna, Plac Grzybowski – obecnie.


Autor: Aneta